Jak skończyła nieskończoność...

Data ostatniej modyfikacji:
2023-07-14
Autor: 
opr. redakcyjne

W ramach ESK (Europejskiej Stolicy Kultury) w roku 2016 Wrocław włożył wielkie pieniądze na rozmaite projekty artystyczne. Jednym z nich była instalacja Adama Kalinowskiego z Poznania pt. "Zielony
nieskończony" umieszczona w brzydkim podwórku kamienicy przy ul. Barlickiego 42. Była to pierwsza we Wrocławiu zielona rzeźba. W zamyśle miała aktywizować mieszkańców do wspólnej troski o zieleń i otoczenie. Co po niej zostało? Już po kilku latach artystyczny projekt (na który miasto wydało niebagatelną kwotę 80 tys. zł) zmienił się w wielki śmietnik i w 2021 roku poszedł do rozbiórki (też za niemałe pieniądze). Oficjalna wersja jest taka, że projekt spełnił swoją rolę, a reszty dokonali miejscowi wandale.

Założenia

Nieskończony zielony stanowił połączenie metalowo-drewnianej konstrukcji, gleby oraz roślinności i specjalnego układu nawadniającego. Rzeźba oglądana z góry imitowała symbol nieskończoności (do obu zawiniętych części można było wchodzić). Na łącznej powierzchni 110 m2 na siedmiu poziomach posadzono 2500 całorocznych roślin ze 100 gatunków rodzimych bylin. Odległości pomiędzy warstwami wynosiły 30-35 cm. Rośliny rozrastając się, miały wypełnić  puste przestrzenie pomiędzy kolejnymi poziomami, uszczelniając je. Dodatkowym walorem były różne kolory roślin - patrząc od górnego poziomu nasadzane były elementy żółte, czerwone, różowe, fioletowe, niebieskie, białe i wreszcie zielone w różnych odcieniach w najniższych warstwach obiektu. Instalacja wytwarzała swoisty mikroklimat, wewnątrz zawiniętych części panowała niższa temperatura i wyższa wilgotność niż na zewnątrz. Stosownych pomiarów dokonano we współpracy z Politechniką Poznańską. Pomysł wydawał się ciekawy (zwłaszcza matematycznie) i mógł się doskonale sprawdzić podczas upalnego lata. Wykorzystana w projekcie forma nieskończoności symbolizowała wieczność i znaczenie żywej natury, jako niezbędnego czynnika dla przetrwania rodzaju ludzkiego.

Cóż zatem tak szybko położyło kres wieczności natury i zielonej nieskończoności?

Ograniczenia

Czy rośliny miały szansę wygrać zmagania z ograniczeniami konstrukcji? Czy mogły przetrwać w warstwie gleby o głębokości zaledwie 15 cm? Zastosowane rozwiązanie konstrukcyjne o nazwie zielona ściana było testowane przez Kalinowskiego latem 2014 w Ogrodzie Botanicznym w Poznaniu we współpracy z Wydziałem Biologii UAM. Szczeliny pomiędzy warstwami i otwór w górnej części rzeźby umożliwiały naturalną wentylację oraz zapewniały dostęp światła, a rośliny aktywnie zatrzymywały wilgoć wewnątrz całej struktury. Co zatem poszło nie tak?

Po roku autor tak podsumował projekt: Niesamowite, że rośliny przetrwały zimę (padło może 5 % – więcej zostało rozkradzionych lub zniszczonych). Dobrze się rozwijają. To duży sukces. Jednak wątpliwości od samego początku budziło wykonanie instalacji, a zwłaszcza zastosowane materiały. Okleinę metalowych donic wykonano ze zwykłej sklejki, która nie miała żadnych szans w zderzeniu z warunkami atmosferycznymi. I nie ma co teraz zwalać winy na mieszkańców, kiedy miasto za wielkie pieniądze kupiło nieprzemyślany bubel, ale za to z pompą.

Koniec nieskończoności

Po 5 latach straszącą przechodniów konstrukcję rozebrano, a na miejscu po Nieskończonym zielonym zasadzono drzewo (zielone, a jakże i przetrwa dłużej i tańsze było).

Natomiast autor projektu bez trudu znalazł kolejne miasto chętne do ustawienia jego rzeźby. Nieskończony zielony (jako The Infinite Green) w nowej (podobno ulepszonej technicznie) odsłonie stanął w Istanbule.

 

 

 

Powrót na górę strony